NIE UTRUDNIAJMY FRANCZYZOBIORCOM

GAZETA POLSKA TYGODNIK – 05.12.2018

Poprawka proponowana przez NSZZ „Solidarność”, mimo że postulowana w dobrej wierze, może niestety uderzyć w franczyzobiorców sieci sklepów.

NSZZ „Solidarność” była prekursorem zakazu handlu w niedziele. Po wejściu w życie ustawy wielokrotnie zabiegała, aby zakaz został rozszerzony, obejmując 31 godzin handlu w czasie od godz. 22 w sobotę do 5 rano w poniedziałek. Obecnie szef handlowej Solidarności proponuje wydłużenie zakazu o dwie ostatnie godziny soboty, ale wielu uważa, że ciężko będzie przeforsować nawet ten projekt.

Obowiązujący dziś przepis pozwala na prowadzenie w niedziele handlu przez przedsiębiorcę będącego osobą fizyczną, która prowadzi działalność „wyłącznie osobiście, we własnym imieniu i na własny rachunek”. Solidarność chce, aby do tego punktu dodać dodatkowe kryterium: przedsiębiorca otwierający swój punkt miałby korzystać wyłącznie z nazwy i znaku towarowego, który jest zindywidualizowany i odróżniający go od innych.

Zacznijmy od definicji franczyzy. Nie ma ustawowej definicji sieci franczyzowej, a jedyne, co obecnie ją definiuje, to posługiwanie się jednolitym znakiem towarowym. Powszechnie franczyza uważana jest za dobry start do prowadzenia działalności. Spójrzmy na to oczami nowego przedsiębiorcy: wchodzimy na gotową markę, dostajemy podstawowy know-how i możemy prawie z miejsca zaczynać nasz biznes. Dlatego w dzisiejszych czasach franczyza jest popularna i uważana przez wielu za bezpieczną formę współpracy.

Co się stanie ze sklepami franczyzowymi po wprowadzeniu postulatów Solidarności? Wielu przedsiębiorców prowadzących franczyzę to najmniejsi przedsiębiorcy, którzy niewiele różnią się od tych prowadzących sklepy pod nazwą własną. Warto zauważyć też, że wielu właścicieli małych punktów zdecydowało się na współpracę franczyzową. Co by się stało, gdyby postulaty Solidarności weszły w życie? Byłoby to ogromne utrudnienie. Po pierwsze, wiązałoby się z całkowitym zakazem handlu przez franczyzobiorców. Nie byłoby to fair o tyle, że w sytuacji, gdzie obok siebie byłyby dwa podobne sklepy, jeden z nich nie mógłby prowadzić interesu raz w tygodniu, drugi natomiast mógłby to robić. Jest to wtedy element może nie nieuczciwej, ale nierównej konkurencji.

I pytanie podstawowe: co mają zrobić osoby, które prowadzą franczyzę i są związane długoterminową umową? Nawet gdyby miały chęć przejścia do działalności pod własnym szyldem, wiązałoby się to dla nich z koniecznością rozwiązania dotychczasowej umowy. Byłyby to zarówno straty materialne, jak i czasowe. Nie zapominajmy o tym, że w przypadku postulatu o zindywidualizowanym znaku wiązać się to będzie z kosztami projektu.

Kolejną rzeczą jest więź klienta z marką sklepu. Niektórzy klienci są przywiązani do konkretnej firmy i mogą niechętnie rezygnować z ulubionego sklepu.

NZSS „Solidarność” należy pochwalić za walkę o prawa pracowników. Wielu z nich na pewno ucieszyło się z wolnych niedziel. Należy jednak pamiętać, że to głównie sektor małych i średnich przedsiębiorców napędza gospodarkę i daję pracę. Należy zadbać więc o to, aby środowisko, w którym funkcjonują, nie było obciążone dodatkowymi wymaganiami, takimi jak logo sklepu, pod którym pracują. Wolny wybór w kwestii budowania własnej marki czy postawienia na już istniejącą powinien być wyłącznie decyzją przedsiębiorcy.

______
Autorka jest dziennikarką TV Republika i Polskiego Radia 24, ekspertką RG SWS.