
PODEBATUJMY O EURO
GAZETA POLSKA TYGODNIK – 21.11.2018
Od tematu wprowadzenia w Polsce euro chyba nie da się uciec. Nie dlatego, że jest nam ta waluta jakoś specjalnie potrzebna. Moim zdaniem wcale potrzebna nie jest. Chodzi raczej o to, że co jakiś czas któryś z polityków opozycji stawia sobie za cel wprowadzenie tej kwestii do publicznej agendy. Można te starania ignorować.
W obecnych warunkach prawno-ustrojowych zastąpienie złotego europejskim pieniądzem jest nierealne. Wymaga bowiem zmiany ustawy zasadniczej, czyli większości sejmowej na poziomie 2/3. A na taką nawet połączone siły opozycji liczyć w najbliższych latach raczej nie mogą. Uważam jednak, że nie wolno pozwolić na zwycięstwo korzystnej dla euro narracji. Przede wszystkim dlatego, że byłaby to porażka dla jakości naszej wewnętrznej debaty. O sprawach gospodarczych potrzebna jest ciągła i profesjonalna dyskusja. Niech ścierają się argumenty i niech zwycięży ta strona, która będzie miała dla swojej tezy te bardziej przekonujące. Jestem przekonany, że w temacie euro zdecydowanie lepszą argumentacją dysponują przeciwnicy wspólnej waluty. Nie mogą zatem milczeć i pozwolić, aby dyskurs zdominował pogląd błędny i szkodliwy. Trzeba pokazywać Polakom, że projekt euro poniósł porażkę. Wspólny europejski pieniądz nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, wprowadzony głównie z pobudek politycznych nie miał nawet na to większych szans. Widzimy to na każdym niemal kroku. Przykład krajów południa Europy jest tutaj najlepszą egzemplifikacją problemów, jakie niesie ze sobą euro. To za silna waluta, która nie pasuje do gospodarek mniej konkurencyjnych czy pogrążonych w kryzysie. Zamiast pomagać, ściąga w dół, to przysłowiowa kula u nogi. A może kraje naszego regionu skorzystałyby na wejściu do unii walutowej? Może wśród nich znajdziemy jakieś dowody na rzecz tego pomysłu? Takich jednak brak. To Polska bez euro jest liderem wzrostu gospodarczego w całej Unii. Inni mogą nam pozazdrościć. Radzimy sobie tak dobrze m.in. dlatego, że dysponujemy własnym pieniądzem. Jak każdy mamy swoje problemy, ale ich rozwiązania leżą zupełnie gdzie indziej. A już na pewno nie pomoże tutaj utrata monetarnej suwerenności. Trudno mi w tych okolicznościach zrozumieć tę fascynację euro. Nie można jednak tego tematu skomentować jedynie wzruszeniem ramion. Trzeba pokazywać sprawy takimi, jakie są. Kilka tygodni temu Rada Gospodarcza Strefy Wolnego Słowa wraz z dwiema innymi organizacjami zrzeszającymi przedsiębiorców wystosowała list otwarty do szefa rządu, w którym pisaliśmy wspólnie, że chcemy pozostania przy złotym. Zależało nam, aby w eter poszedł jasny sygnał – euro w Polsce jest obecnie zupełnie niepotrzebne. Oczywiście jesteśmy otwarci na dyskusję z tymi, którzy uważają inaczej. Rada Gospodarcza Strefy Wolnego Słowa z chęcią weźmie udział w debatach i spotkaniach dotyczących euro. Być może sami zorganizujemy taką debatę. Rolą organizacji otoczenia biznesu jest bowiem animowanie podobnych spotkań. Chodzi o to, aby w ich wyniku do opinii publicznej dotarł jak najpełniejszy obraz sytuacji. Euro nie może stać się narzędziem w politycznym sporze, to za poważna sprawa, aby robić na nim politykę. Trzeba pokazywać jasno i wyraźnie, co jest dla Polski korzystne, a co przyniesie szkodę polskiej gospodarce. Euro to obecnie szereg potężnych ryzyk i wątpliwe korzyści. W trakcie poważnych dyskusji jesteśmy gotowi to wykazać. Nie chodzi jednak o to, aby wygrywać takie debaty, nie satysfakcja z wygranej tej czy innej strony jest tutaj celem. Przed naszą gospodarką w najbliższych latach stoi szereg wyzwań, trzeba zatem omijać rafy i przeszkody. I to powinien być cel nadrzędny.
Najnowsze komentarze