WŁASNY POLSKI BIZNES

GAZETA POLSKA TYGODNIK – 14.11.2018

Nie ma żadnej windy do sukcesu w biznesie. Trzeba wejść po długich schodach, dobrze, gdy możemy skorzystać z poręczy. Tą poręczą może być franczyza, czyli własny biznes oparty na cudzym, sprawdzonym pomyśle. Tylko jak ten biznes zacząć? Ta droga jest o tyle lepsza od zupełnie własnego planu, że bezpieczniejsza (aż 80 proc. franczyz przeżywa pięć lat, a tylko 20 proc. biznes rozwijany od zera). Dodatkowo, jak wynika z corocznego „Raportu o rynku franczyzy w Polsce”, przygotowanego przez PROFIT system i Franchising.pl, Polacy cenią sobie bezpieczeństwo inwestowania w biznes. Gdy biorą pod uwagę franczyzę, oczekują, że spotka ich daleko idąca pomoc ze strony franczyzodawcy, że biznes będzie najpierw bezpieczny, a potem oczywiście opłacalny. Wtedy są w stanie wyjąć z kieszeni nawet 200 tys. zł (średnia dla inwestycji we franczyzę). Mimo że franczyza jest pojęciem anglosaskim, to na lokalnym polskim rynku aż 80 procent z 1,2 tys. pomysłów do wzięcia to czysto polskie koncepty. To cieszy.

Wejście do sieci franczyzowej to dostęp do cennej wiedzy, która co prawda kosztuje (opłaty franczyzowe), ale i tak mniej, niż kosztowałyby nas własne błędy. Inwestycja w znaną markę na pewno zwiększa bezpieczeństwo. Osobom, które zastanawiają się nad tym, czy bardziej się opłaca otworzyć biznes pod znanym szyldem, czy działać na własną rękę, radzę porównać to do zakupu piły tarczowej z instrukcją obsługi i bez. Po co ryzykować?

Teoria, że ludzie są racjonalni i oceniając ryzyko inwestycyjne, ważą wszystkie za i przeciw, upadła niedawno z hukiem niczym równościowe idee komunizmu. Nie jesteśmy chłodni i logiczni jak komputery. Przeciwnie. Prognozy dotyczące dalekiej przeszłości tworzymy zwykle na podstawie wyrywkowych danych z bardzo niedawnej przeszłości i kompletnie nieistotnych czynników. Prowadzenie firmy pod rozpoznawalną marką kojarzy się zwykle z korzyściami typowo wizerunkowymi, natomiast ja widzę w tym konkretne pieniądze. Po pierwsze, dzięki rozpoznawalnej marce franczyzobiorca nie musi brać udziału w agresywnej wojnie cenowej, co pozwala mu sprzedawać drożej, a więc osiągać wyższe marże. Po drugie, zyskuje dostęp do specjalistycznego doświadczenia franczyzodawcy i w ten sposób ogranicza ryzyko niepowodzenia swojej firmy. Krótko mówiąc, biorca licencji franczyzowej nie musi uczyć się na własnych błędach, więc na te błędy nie wydaje pieniędzy.

Choć rynek franczyzy w Polsce można już uznać za dojrzały, nadal rozwija się intensywnie. W zeszłym roku mieliśmy rekord – ponad 75 tys. działających franczyzowych umów i szybki skokowy wzrost liczby franczyzobiorców. Od kilku lat liczba podpisanych umów franczyzowych rośnie średnio o 5 tys. rocznie. Zainteresowani działalnością pod znanym szyldem mogą wybierać spośród około 1,2 tys. pomysłów na biznes – od tanich, wymagających 5 tys. zł na start, po ekskluzywne, na które potrzeba nawet kilku milionów złotych.

Na koniec mała przestroga przed felietonistą i jego skłonnością do uspokajających porównań. To, że inwestycja we franczyzę to kupno biznesu z instrukcją, wcale nie oznacza, że franczyza to biznes z gwarancją. To jednak nie jest sklep z AGD, gdzie można dostać gwarancję, a nawet ją przedłużyć. Jeśli wybierzemy franczyzę niesprawdzoną, jeśli nie trafimy z lokalizacją, jeśli nie będziemy tyrać jak w każdej własnej firmie – stracimy pieniądze. Nie istnieje zima bez śniegu. Choć ostatnio pada coraz rzadziej. To tak jak franczyza, która statystycznie pada rzadziej niż biznes wymyślony samemu. Tylko tyle i aż tyle.

Autor jest członkiem zarządu Polskiej Organizacji Franczyzodawców, redaktorem naczelnym Franchising.pl, ekspertem Rady Gospodarczej Strefy Wolnego Słowa